Bez kategorii

PRZETWOR

 

untitled-14

Wakacje minęły nie wiadomo kiedy, wszyscy to zauważyliśmy. Przedłużam je za wszelką cenę, serwując chłopakomkolację w ogrodzie, wyciskając sok z jabłek, własnoręcznie pozbieranych tego samego dnia i donaszając sandały, z którymichyba jednak trzeba będzie się pożegnać, bo 15 lat w służbie (słowo daję) zrobiło swoje. No chyba że znowu znajdzie się jakaśwymówka („w przyszłym roku do ogrodu będą”).
Jadąc o szóstej rano samochodem na sesję (na siedzeniu obok śniadaniowy banan, w odpowiedniej przegródce kubek kawy,sprzęt w bagażniku, wschód słońca, mgły nad polami) myślę sobie że to jest właśnie to.

Zerwanie się z łóżka nie kosztowało mnie ani grama energii, nie musiałam nastawiać drzemki, ani kląć pod nosem. Wręczprzeciwnie – nie mogłam się doczekać poranka.

Wkurzam się na samą siebie, że ciągle wynajduję jakieś preteksty żeby siedzieć w tym ciepłym grajdołku, który jednak nie dokońca jest moją bajką, ale tak naprawdę nie robię nic, żeby to zmienić. Przypłacam to zdrowiem.

Banku to przecież nie obchodzi i trzeba oddawać dużo co miesiąc, żeby (to plus!) móc przedzierać się przez pokrzywy wewłasnym ogrodzie.

Drepczę w kółko po tej swojej trampolinie, a to się położę na chwilę, a to potknę, ale nie ma zmiłuj się, musie nadejść tendzień, w którym zacznę podskakiwać i w końcu odbiję się i pofrunę bardzo wysoko. Musi.

4 myśli w temacie “PRZETWOR

  1. swietny pomysl na to zdjecie, ktore przypomina mi obrazy Francis Bacona .
    Przed skokiem do lotu z tej trampoliny sprawdz jednak, czy jest woda w basenie ;-)

Dodaj odpowiedź do frotka Anuluj pisanie odpowiedzi